Przemówienie Ks.
Wyrębowskiego przy Matki śp. Kazimiery Gruszczyńskiej w dniu
jej pogrzebu 22 IX 1927 r.
Niewiastę
mężną któż znajdzie – Słowa wyjęte z Pisma św.
Żałobni słuchacze!
Jesteśmy tutaj przy zwłokach śp. Kazimiery Gruszczyńskiej,
która była taką niewiastą mężną – „Mulier Fortis” – trudno by było nie
wypowiedzieć słów kilka o Tej, której dusza miała tyle wartości, tak
niesłychanie rzadko spotykanej.
Tak śp. Kazimiera Gruszczyńska była to niewiasta mężna, dusza Jej cała była jednolita, twarda jak stal hartowna, czysta jak lilia czysta, była to dusza jak jednolity granit, który mógł być na wietrze, upale, słońcu, a nie skruszył się – burzy się nie bała ni walk.
Wartością tej duszy – podstawą – motywem – podłożem jej życia była ta liliowa śnieżność, z której wypływała ta nieograniczona mocna, potężna miłość Boża; nie będąca tyle w uczuciach, ile w Jej potężnym umyśle, w woli. Ta miłość nie była czymś nieokreślonym, ale była to miłość uwydatniona czynami, miłość, jaka jest w organizacji Kościoła powszechnego. Spośród licznych Jej cnót odznaczała się w duszy Jej niesłychana karność i posłuszeństwo. Dla duszy śp. Kazimiery Gruszczyńskiej słowa – decyzja Biskupa, Papieża, były zawsze prawem, które musiało być dokładnie wypełnione, nigdy od tego nie odstąpiła, sama miała tę karność i tę atmosferę wprowadzała do swego otoczenia, dla Niej tak święte to było, co Kościół zalecał, że nigdy od tego nie odstąpiła miłość Jej ku Bogu była bez zastrzeżeń i do tego zachęcała swe współpracowniczki. Jedenaście lat patrzyłem w zwierciadło Jej duszy, żadnej rysy tam nie spostrzegłem, prócz tej wielkiej miłości ku Bogu, ta miłość ujawniała się w formach zewnętrznych, niech świadczą o tym kaplice, ołtarze przez Nią stawiane, jak się Ona starała, by te były zawsze najozdobniejsze, niech świadczą te aparata kościelne o Jej miłości jak ona potrafiła, co najdroższe, najwspanialsze oddać Bogu. Lecz jak niepewna jest miłość Boga bez miłości bliźniego – tak Ona nigdy jej nie rozdzielała i zwykła była mówić do swych współpracowniczek: „Jeżeli masz odmówić Zdrowaśkę i dać szklankę wody pragnącemu, to wpierw daj tę szklankę wody, a potem zmów Zdrowaśkę”. Śp. Kazimiera Gruszczyńska, z tej to miłości bliźniego szerzyła wszędzie organizacje niesienia pomocy nieszczęśliwym, cierpiącym – życie Jej całe było wypełnione fundowaniem dzieł miłosierdzia, uczyła swe współpracowniczki poświęcać się cierpiącym z zaparciem się siebie, opatrywać rany najnieszczęśliwszych. Ile to tych instytucji niesienia pomocy cierpiącym przez Nią założonych powstało. W Warszawie, w Kozienicach i innych miejscowościach gdzie cierpiący możliwie w najdogodniejszych warunkach przychodzą do zdrowia. Śp. Kazimiera Gruszczyńska posiadała jeszcze jedną wielką cnotę, która była w jej życiu cnotą naczelną, to przesłodka pokora. Bóg tego od Niej wymagał, dlatego też żyła ona ukryta, nieznana poza najbliższym otoczeniem, nawet z pokoju swego nie wychodziła, stykając się tylko z tymi, co do niej przyszli i przyjść mogli; widać Ją było w czynach, a nie było widać w sobie. W zetknięciu z Nią odczuwało się tę wielkość duszy, dziwny majestat od Niej bił. Śp. Kazimiera Gruszczyńska była niewiastą niezwykle subtelną. „Mulier cordis”.
Drodzy słuchacze żałobni. Jej dusza odznaczała się niesłychaną subtelnością – zdawałby się mogło komu, że zajęta swym dziełem i tak licznymi sprawami może była niedostępna dla uczuć ludzkich? O nie – jak Ona rozumiała co byli w cierpieniu, jak Ona choć z powodu swej niepokalaności brzydziła się grzechem, lecz gdy kto pokalany grzechem zwracał się do niej po radę czy to kto z otoczenia lub dalszy jak umiała otoczyć go opieką, dać wskazówki, jak rozumiała duszę ludzką, jak umiała do każdej duszy wejść – nie bała się sądów ludzkich, a tylko sądów Bożych się bała. Ta cnota niesłychanej subtelności umiała ciężkie rany osładzać, dawać ukojenie cierpiącym i wszystkim tym, którzy do niej z jaką potrzebą się udawali. Śp. Kazimiera Gruszczyńska – jak ona kochała nabożeństwa polskie, pasterkę i inne – dla Niej to było umiłowaniem, jasnością Jej życia, jak kochała te stare pieśni polskie, które lud śpiewa a które są związane z dziejami narodu; otoczenie Jej najbliższe wiedziało, które z tych pieśni najbardziej ukochała… Nie byłaby cała dusza śp. Kazimiery Gruszczyńskiej przedstawiona gdybym nie powiedział o jej cierpieniu, była to istota, co potrafiła cierpieć – podejmowała prace najbardziej przykre, najbardziej trudne. Cierpienie było koroną Jej świętości – miłowała je, bo miała wielką miłość dla źródła cierpienia, dla Jezusa Chrystusa. Kiedy przyszedłem w ostatnich momentach Jej życia – pytając czy cierpi, nie okazywała tego, a cierpienia miała wielkie, omdlewała z tych cierpień, lecz podczas wizyty niczym nie okazała tego że tak cierpi, i cierpiąc pracowała dla teraźniejszości i przyszłości.
Żałobni słuchacze, trudno szukać dziś, a szukając trudno znaleźć duszę o tak wielkiej mocy charakteru i umysłu. Zetknęła się Ona z takimi mocarzami ducha jak O. Honorat, Arcybiskup Popiel, który znał Ją w młodości i tak wielką miał do Niej cześć. Gdym był jeszcze lewitą powiedział mnie: „Pójdziesz ze mną i zobaczysz wielką niewiastę”. Żyjąc wśród takich mocarzy ducha nie mogła być inną Jej dusza. A ile pamiątek otrzymała Ona od dostojników Kościoła, dzisiejszy Papież, a który Ją poznał będąc u nas Nuncjuszem, wyjeżdżając na tron papieski przysyłał jej błogosławieństwo na Jej pracę i pamiętał o godzinie Jej śmierci przesyłając odpusty i błogosławieństwo.
Żegnając śp. Kazimierę Gruszczyńską bądźmy przekonani, że Ona już króluje u boku Chrystusa Pana, złączona ze św. Józefem Swym Patronem, i św. Kazimierzem i z tą Niepokalaną Dziewicą Matką Bożą – patronką dziewic, pod której opiekę dzieło swe oddała. Módlmy się jednak za Nią, bo choćby tych modlitw dusza Jej nie potrzebowała, to będzie Jej miło, że modlitwy te pójdą na rzecz innych dusz. Zwróćmy się teraz drodzy słuchacze do Boga i zawołajmy: „Panie daj więcej takich niewiast, takich duchów wielkich, tych struktur duchowych, takiej stali ducha o liliowej niepokalaności, bo to dzisiejsze społeczeństwo najbardziej potrzebuje, tego mu brak daje się odczuć.
Śp. Kazimiera Gruszczyńska niech będzie wzorem dla niewiast, niech będzie wzorem dla dziewic, wzorem tej miłości Bożej, której niewiasta tak potrzebuje, prośmy o to Pana Boga dzisiaj, a za duszę Jej westchnijmy: „Wieczny odpoczynek, racz Jej dać Panie, a światłość wiekuista niechaj Jej świeci na wieki wieków. Amen”.
Tak śp. Kazimiera Gruszczyńska była to niewiasta mężna, dusza Jej cała była jednolita, twarda jak stal hartowna, czysta jak lilia czysta, była to dusza jak jednolity granit, który mógł być na wietrze, upale, słońcu, a nie skruszył się – burzy się nie bała ni walk.
Wartością tej duszy – podstawą – motywem – podłożem jej życia była ta liliowa śnieżność, z której wypływała ta nieograniczona mocna, potężna miłość Boża; nie będąca tyle w uczuciach, ile w Jej potężnym umyśle, w woli. Ta miłość nie była czymś nieokreślonym, ale była to miłość uwydatniona czynami, miłość, jaka jest w organizacji Kościoła powszechnego. Spośród licznych Jej cnót odznaczała się w duszy Jej niesłychana karność i posłuszeństwo. Dla duszy śp. Kazimiery Gruszczyńskiej słowa – decyzja Biskupa, Papieża, były zawsze prawem, które musiało być dokładnie wypełnione, nigdy od tego nie odstąpiła, sama miała tę karność i tę atmosferę wprowadzała do swego otoczenia, dla Niej tak święte to było, co Kościół zalecał, że nigdy od tego nie odstąpiła miłość Jej ku Bogu była bez zastrzeżeń i do tego zachęcała swe współpracowniczki. Jedenaście lat patrzyłem w zwierciadło Jej duszy, żadnej rysy tam nie spostrzegłem, prócz tej wielkiej miłości ku Bogu, ta miłość ujawniała się w formach zewnętrznych, niech świadczą o tym kaplice, ołtarze przez Nią stawiane, jak się Ona starała, by te były zawsze najozdobniejsze, niech świadczą te aparata kościelne o Jej miłości jak ona potrafiła, co najdroższe, najwspanialsze oddać Bogu. Lecz jak niepewna jest miłość Boga bez miłości bliźniego – tak Ona nigdy jej nie rozdzielała i zwykła była mówić do swych współpracowniczek: „Jeżeli masz odmówić Zdrowaśkę i dać szklankę wody pragnącemu, to wpierw daj tę szklankę wody, a potem zmów Zdrowaśkę”. Śp. Kazimiera Gruszczyńska, z tej to miłości bliźniego szerzyła wszędzie organizacje niesienia pomocy nieszczęśliwym, cierpiącym – życie Jej całe było wypełnione fundowaniem dzieł miłosierdzia, uczyła swe współpracowniczki poświęcać się cierpiącym z zaparciem się siebie, opatrywać rany najnieszczęśliwszych. Ile to tych instytucji niesienia pomocy cierpiącym przez Nią założonych powstało. W Warszawie, w Kozienicach i innych miejscowościach gdzie cierpiący możliwie w najdogodniejszych warunkach przychodzą do zdrowia. Śp. Kazimiera Gruszczyńska posiadała jeszcze jedną wielką cnotę, która była w jej życiu cnotą naczelną, to przesłodka pokora. Bóg tego od Niej wymagał, dlatego też żyła ona ukryta, nieznana poza najbliższym otoczeniem, nawet z pokoju swego nie wychodziła, stykając się tylko z tymi, co do niej przyszli i przyjść mogli; widać Ją było w czynach, a nie było widać w sobie. W zetknięciu z Nią odczuwało się tę wielkość duszy, dziwny majestat od Niej bił. Śp. Kazimiera Gruszczyńska była niewiastą niezwykle subtelną. „Mulier cordis”.
Drodzy słuchacze żałobni. Jej dusza odznaczała się niesłychaną subtelnością – zdawałby się mogło komu, że zajęta swym dziełem i tak licznymi sprawami może była niedostępna dla uczuć ludzkich? O nie – jak Ona rozumiała co byli w cierpieniu, jak Ona choć z powodu swej niepokalaności brzydziła się grzechem, lecz gdy kto pokalany grzechem zwracał się do niej po radę czy to kto z otoczenia lub dalszy jak umiała otoczyć go opieką, dać wskazówki, jak rozumiała duszę ludzką, jak umiała do każdej duszy wejść – nie bała się sądów ludzkich, a tylko sądów Bożych się bała. Ta cnota niesłychanej subtelności umiała ciężkie rany osładzać, dawać ukojenie cierpiącym i wszystkim tym, którzy do niej z jaką potrzebą się udawali. Śp. Kazimiera Gruszczyńska – jak ona kochała nabożeństwa polskie, pasterkę i inne – dla Niej to było umiłowaniem, jasnością Jej życia, jak kochała te stare pieśni polskie, które lud śpiewa a które są związane z dziejami narodu; otoczenie Jej najbliższe wiedziało, które z tych pieśni najbardziej ukochała… Nie byłaby cała dusza śp. Kazimiery Gruszczyńskiej przedstawiona gdybym nie powiedział o jej cierpieniu, była to istota, co potrafiła cierpieć – podejmowała prace najbardziej przykre, najbardziej trudne. Cierpienie było koroną Jej świętości – miłowała je, bo miała wielką miłość dla źródła cierpienia, dla Jezusa Chrystusa. Kiedy przyszedłem w ostatnich momentach Jej życia – pytając czy cierpi, nie okazywała tego, a cierpienia miała wielkie, omdlewała z tych cierpień, lecz podczas wizyty niczym nie okazała tego że tak cierpi, i cierpiąc pracowała dla teraźniejszości i przyszłości.
Żałobni słuchacze, trudno szukać dziś, a szukając trudno znaleźć duszę o tak wielkiej mocy charakteru i umysłu. Zetknęła się Ona z takimi mocarzami ducha jak O. Honorat, Arcybiskup Popiel, który znał Ją w młodości i tak wielką miał do Niej cześć. Gdym był jeszcze lewitą powiedział mnie: „Pójdziesz ze mną i zobaczysz wielką niewiastę”. Żyjąc wśród takich mocarzy ducha nie mogła być inną Jej dusza. A ile pamiątek otrzymała Ona od dostojników Kościoła, dzisiejszy Papież, a który Ją poznał będąc u nas Nuncjuszem, wyjeżdżając na tron papieski przysyłał jej błogosławieństwo na Jej pracę i pamiętał o godzinie Jej śmierci przesyłając odpusty i błogosławieństwo.
Żegnając śp. Kazimierę Gruszczyńską bądźmy przekonani, że Ona już króluje u boku Chrystusa Pana, złączona ze św. Józefem Swym Patronem, i św. Kazimierzem i z tą Niepokalaną Dziewicą Matką Bożą – patronką dziewic, pod której opiekę dzieło swe oddała. Módlmy się jednak za Nią, bo choćby tych modlitw dusza Jej nie potrzebowała, to będzie Jej miło, że modlitwy te pójdą na rzecz innych dusz. Zwróćmy się teraz drodzy słuchacze do Boga i zawołajmy: „Panie daj więcej takich niewiast, takich duchów wielkich, tych struktur duchowych, takiej stali ducha o liliowej niepokalaności, bo to dzisiejsze społeczeństwo najbardziej potrzebuje, tego mu brak daje się odczuć.
Śp. Kazimiera Gruszczyńska niech będzie wzorem dla niewiast, niech będzie wzorem dla dziewic, wzorem tej miłości Bożej, której niewiasta tak potrzebuje, prośmy o to Pana Boga dzisiaj, a za duszę Jej westchnijmy: „Wieczny odpoczynek, racz Jej dać Panie, a światłość wiekuista niechaj Jej świeci na wieki wieków. Amen”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz