Listy do s. Józefy Żychlińskiej (2)

1.15. (73).

Choć sumiennie mogę powiedzieć, że dziś nie mam chwili czasu, ale żywię dla Ciebie prawdziwą miłość, i cos mnie pcha, aby iść naprzeciw Ciebie i zawołać: Józiu, czyż Ty nigdy nie wejdziesz na tę drogę, na ten trakt wiodący do zamierzonego celu? Dzieciak na pensji może pisać takie listy o pogodzie, przyjemnościach, ale dla Ciebie już czas, o, wielki czas poważniej myśleć i odpowiednio do tego postępować. Z tych kilku wierszy widzę, jaka pustka w Twym sercu i bardzo boleję nad tym, ponieważ mimo to, że lekceważysz, a tym samym marnujesz dary Boże, jednakże masz jeszcze pewną dozę przenikliwości, więc jestem pewna, że nie potrzebuję więcej pisać, bo sama sobie dopowiesz, jeżeli zechcesz się zastanowić. Daj Ci, Boże, światło i korzystanie z niego, Bogu oddaję. Prawdziwie boleję nad Tobą.

1.15.(74).

Mam nadzieję, że kochasz Rodzinę naszą, więc chcąc, aby było dobrze, tak postępuj, ułatwiaj, wspomagaj, żeby uszanować władzę Starszej. Żadne dąsania, kpiny, krytyki, ale miłość, poszanowanie – bo tego wymaga prawo i chwała Boża. Ogólne dobro tego wymaga. Proszę i błagam, aby nade wszystko panował duch Boży, ćwiczenia wspólne, cichość i wzajemna pomoc. 21-go ponowicie sobie każda osobno przy Komunii św. cicho, w duchu. Należy choć dzień możliwego przygotowania, a potem, jak się ta fabryka uciszy, każda na rekolekcje przyjedzie. S. Natalia już miała, Alina 21-go przyjedzie, a Józia później. Co do kwestii, o których pisałaś, to dziś pomijam, zostawiając do osobistego omówienia. Bogu oddaję i błogosławię.

1.15.(75).

Życzę Ci z całego serca, abyś rozpamiętywując przy żłóbku, że tą Boską Dziecinę czeka ucieczka do Egiptu, zastanowiła się dobrze nad wszystkimi warunkami i cechami tej ucieczki. Między innymi znajdziesz ten punkt, że nie był określony czas wygnania, a Rodzina Najświętsza nie pyta o to. Całkiem oddaje się woli Bożej i to jest jedna z cech prawdziwego posłuszeństwa. Tak i ty, moja Siostro, uspokój się, oddaj w ręce Boże, nie myśl o tej żelaznej maszynie, bo to ci zasługi nie przymnoży. Przeciwnie, drogę do postępu tamuje, pokój zamąca. Ufaj Bogu, a gdy ten Ojciec Niebieski uzna potrzebne dla Ciebie, to ani się spodziejesz, jak Cię odwoła. Bądź wierna Panu, On Cię nie opuści.

1.15.(76).

Jakkolwiek lubię swobodę, prostotę ale Twoje złośliwe żarciki, to szczerze mówiąc, że mnie bolą. Gdzieś Ty, moja Droga, wyczytała takie zasady względem starszych? Ty, moja Droga, dobrze wiesz i drugich byś nauczyła. Jeżeli wbrew temu postępujesz, komuż krzywdę wyrządzasz? Sobie samej, i to ciężko się krzywdzisz. Bóg zażąda rachunku, jakiż to niepokój, taki stosunek. Gdybyś Ty była starszą, a ona podobnie jak Ty postępowała, tak samo upomniałabym i również by mnie serca bolało. Zapominasz, czym jesteś, a czas chyba zastanowić się nad ważnością życia i obowiązków. Takie postępowanie nie buduje drugich, a biada temu, kto zgorszenie daje. Niech Cię Ducha Święty oświeci i będzie miłosierny. Bogu oddaję.
Jeżeli chcesz pocieszyć Serce Jezusa, które takim postępowaniem zasmucasz, to staraj się zamienić, ale nie w postanowieniu, lecz w czynie.

1.15.(77).

Choć nie mam czasu, ale Józia urągałaby, gdyby o niej zapomnieć. Więc śpieszę przesłać najszczersze życzenia, aby szła śladem świętego Józefa, który był uosobieniem wszystkich cnót, a wśród najtrudniejszych chwil nie szemrał, na ludzie nie narzekał, do nikogo się nie uprzedzał, był cichy, pokorny, pełen miłości. Wpatruj się codziennie i przynaglaj swą wolę do naśladowania. Módl się, a Bóg chce dopomóc proszącym. Co tam u Was słychać dobrego? Jakiż tam sąd Józi padł na owe z Libawy, jeżeli przyjechały. Oby dobry, ale sprawiedliwy. Nie mam czasu więcej pisać. Całym sercem Bogu polecam i opiece św. Józefa.

1.15.(78).

Piszę do wszystkich po trochu, więc i do Józi. No, ale nie wiem, czy warto do Niej pisać, czy się poprawiła. W tym cała kwestia. Bo, że ma dużo przymiotów, to ja wiem, ale to tak po swojemu i według swego rozumu – a daj Boże, aby we wszystkim szła za wolą Bożą, z zaparciem swej woli, swego rozumu, wtedy będzie szczęśliwsza – prawda? Jeżeli to dobrze czuje, tylko nie ma siły, aby się pokonać, a ja Ci ręczę, że więcej nas umęczy opór głosowi sumienia, aniżeli pokonanie się, za którym idzie pokój i wesele ducha. A przeciwnie gna zgryzota i wyrzuty sumienia – prawda? Co tam więcej słychać, napisz szczerze, dużo, będzie Ci z tym lepiej. Bogu polecam.

1.15.(79).

Bądź co bądź widzę trochę poprawy choć w tym, że Siostra więcej jak zwykle napisała o sobie. Ale wiele pozostaje do życzenia.
Sama widzisz, że takie kwasy źle usposabiają dusze i psują harmonię, a przecież nie na tym koniec. Bóg obrażony! Serce Jezusa zasmucone! Dusza postępować nie może i czy dalej tak będzie? Ta będzie milą Bogu, która będzie usiłować zapobiegać temu. Dlaczego potrafimy robić wysiłek i być przemyślną, aby ludziom dogodzić? Czyż dla miłości Bożej nie zdołamy temu zaradzić? Dobrej woli tylko, a wszystko możliwe. Jaki wtedy pokój, jakie błogosławieństwo Boże!
Zaniedbanie rekolekcji jest wielką szkodą dla duszy, a nieprzyjaciel czyha na to, bo jego w tym zysk, by w czymkolwiek przeszkodzić, a my brniemy dalej i coraz dalej. Trzeba teraz koniecznie odprawić. Choć z przymusem, ale jak Siostra usiłuje odprawić ćwiczenia, może mieć z tego wielką korzyść, jeżeli ma szczerą intencję. Medytacji popołudniowej nie należy zaniedbywać. Na piątkowe zebrania idź z wiarą, nie szukaj ludzi, ale woli Bożej, i z chęcią korzystania z tej chwili i łask wielkich, to doznasz ulgi, pociechy i pokrzepienia ducha. „Nie lubię być zależną”. A za kim Siostra idzie? Pod jaką chorągiew się zapisała? Czy buntu, czy też świętego posłuszeństwa? A więc trzeba się pokonywać, aby Pan i Mistrz nie wykreślił hardego, zuchwałego żołnierza. W chorym upatruj cierpiącego Jezusa, a pewno z miłością i cierpliwością służyć Mu będziesz. Proszę zmówić jeden pacierz do Ducha Świętego. Proszę uszanować wszelkie, jakie tam obecnie będą ćwiczenia, nie po dawnemu, ale w duchu Bożym. Nie patrz na osobę, ale na zadanie. Niech żywa wiara ożywia, a wszystko na korzyść duszy obróci się. Czego z serca życzę, Bogu polecam.

1.15. (80).

Nie mogłam wcześniej odpowiedzieć, gdyż dopiero wieczorem w sobotę wróciłam z rekolekcji, obecnie dnie mam nikogo. W końcu lutego skończą swój kurs dwie, to już wtedy coś można myśleć. Tymczasem zatrzymaj tę, co masz. Na 7-go, po zastanowieniu się, że to pora styczniowa, a co więcej, niezwykle trudna podróż, nie mogę ryzykować, aby przyjechała s. Tekla. Byłoby nieroztropnie narażać na pogorszenie zdrowia – choć to styczeń jest dla niej uroczystością, więc może parę dni zrobi sobie odpoczynku, a później może i ja do Was przyjadę, czego pragnę. Zatem przyjedziesz Ty i Elżbietka 7 stycznia na pewno. Jak zostanie Tekla, to z Teresą dadzą sobie radę. Nic nie szkodzi, że trochę cierpisz. Czasem tyfus wypędza inne choroby, może Ci się przyda ten ucisk. Długo na niego pracowałaś, a dobry jeszcze znak, że czujesz, że boli. Obojętność byłaby zgubą. Dajże Boże odrodzenie się. Wszystkie pozdrawiam i Bogu oddaję.

1.15.(81)

Dziś dwa miesiące od czasu, jak Ci Bóg okazał cudownie miłosierdzie swoje. Sama to czułaś, a otaczający jasno widzieli. Dwa miesiące minęły, to epoka dla zasług, ale również i dla odpowiedzialności. Napiszże mi szczerze, co się dzieje w Tobie. Co prawda, pierwsza kartka zasmuciła mnie, była to cicha walka, do której każdy ma prawo, ale już przebijała się tam natura gotowa szukać swej niewinności, a winy w drugich, a tym samym użalania się nad sobą. Inaczej mówiąc, powiewała tam chorągiew nieprzyjaciela, który głosił się zwycięzcą, wydobywszy ze starej piersi jęk narzekania, a raczej szemrania. Może się mylę, daj to Boże – ale jeżeli nie? To bardzo bolesne. Zasmuciłabyś srodze Serce Jezusa, który się ulitował nad Tobą. Napisz mi więc szczerze, co, o czym myślisz. Do ks. J. możesz pisać ile razy zechcesz, ale chyba wiesz, że adres inny, bo przeniesiony. Pisz szczerze, on Ci rady nie poskąpi. Ale nade wszystko postęp, przy łasce Bożej, zależy od nas samych. Ty dobrze wiesz to i rozumiesz, tylko trzeba usiłować, a wtedy jedynie znajdziesz spokój duszy, czego Ci z serca życzę i Bogu polecam.
21 I 1904

1.15.(82).

Bogu dzięki, że Ci tyle spokoju list mój przyniósł, ale nie łudź się, jeżeli myślisz, że to tak będzie długo. Prawda, że pokój mieć powinniśmy i, przy łasce Bożej, mieć go można, ale trzeba ciągłego czuwania. Pokus nie bierz za upadek i nie trwóż się, gdy na Cię nacierają, bo jak żołnierz w boju, tak my w pokusach dosługujemy się nagrody. Trwoga i upadek na duchu w tym razie jest wygraną nieprzyjaciela. Kochaj Boga, bez granic, bądź wierną prawom Jego, a niczego się nie lękaj (--).
24 VII 1913

1.15.(83).

Dzieją się rzeczy nieprzewidziane. Do nich należy Twój urząd obecny, ale przy dobrej woli naszej, z łaską Boża współpracując, wszystko możemy. Masz wiele poświecenia i dużo praktyki, jeżeli dodasz do tego ducha modlitwy i ślepego posłuszeństwa, dokonasz swego zadania, na co całym sercem błogosławię. S. Maria przyjdzie swą radą w pomoc i obowiązana jest do kontroli i odpowiedzialności, a ufam, że s. Józefa do tego ściśle się dostosuje. S. Bernarda jest dość trudna z powodu nieakuratności, ale ma wiele chęci i pośpiechu, choć nie w porę; jak tylko ślepo słuchać, to i dobrze będzie. Wiem, że Wam będzie trudno, z domu nikogo nie mogę przysłać, bo straszny brak. Prosiłam s. Marię, aby użyczyła Wam s. Rozalii, na jakiś czas, może będzie dobrze, a jak tylko będę mogła, to doślę pomoc. Spodziewamy się paru nowych, a tymczasem musicie budować, ale nie szemrać, tylko ufać pomocy Bożej. Modlitwa, posłuszeństwo, miłość wspólna – do tego się stosujcie, a będzie błogosławieństwo Boże z Wami – czego życzę, pragnę.
9 II 1918

1.15.(84)

Nie dziwię się, że Ci jest teraz przykro, niewyraźnie. Tak być powinno. Obojętność w tym razie byłaby bardzo smutną oznaką ducha. Ale już się stało, a jak piszesz, że to będzie nauka na przyszłość. Daj Boże, aby Ci to służyło za wskazówkę, iść drogą wskazaną, a nie przez siebie wyszukaną. Wtedy tylko będziesz spokojna, szczęśliwa i dojdziesz do swego przeznaczenia. Ale trzeba nad tym czuwać każdej chwili, a łatwo się orientować, aby tylko chcieć. Kręte drogi są zawsze z kłopotem wyszukiwane i prócz zamętu nic nam dobrego nie przyniosą. Uspokój się, niech Ci będzie nauką. Na przyjazd tutaj, sama widzisz, że nie pora. Ja ze zdrowiem na razie czułam się lepiej, obecnie jakoś niewyraźnie, ale to przejdzie (--).
2 IX 1919

1.15.(85).

Bardzo mi miło, żeś tak dobrze usposobiona wyjechała z Kozienic. I to łaska Boża. Takie miałaś Boże natchnienie: pracować, wynagradzać za przeszłość, roztaczać wpływ dobry – Ty dobrze rozumiesz jak potrzeba. Oto i teraz dasz dowód miłości Bożej, jeżeli postarasz się o wierne spełnienie obowiązków, nie tylko względem chorych, bo to już leży w Twej naturze i miłości bliźniego, ale idzie tu o stosunek wzajemny, bo oni znoszą nasze. Piszą do s. Natalii – wypoczynku i powietrza koniecznie potrzebuje, uważa, że najlepiej będzie u brata. Ma w tym głębsze cele, może jej Bóg dopomoże. Ponieważ już jesień blisko, zastępstwa obecnie nie ma, dopiero w końcu września, jak się zjadą, to będzie narada, wtedy może się coś obmyśli, a teraz ja sądzę, że s. Józefa zastąpi starszą. S. Irena przy chorych da sobie radę, zwłaszcza żę i ta próbantka, jak piszesz, zapowiada się dobrze. S. Irena niech rachunki prowadzi pod Twoją ręką, ona nieźle pisze – a może i Siostra sama żartuje – może obydwie na spółkę, jak tam będzie dogodniej Wam. Kucharka jest dobra, służba wdrożona, to się ułoży dobrze przy Bożej pomocy i przyłożeniu poważnym, a nastroju Bożym s. Józefy. Tak mi się to przedstawia i tak napisałam do s. Natalii, więc się naradźcie i zróbcie jak Was Duch Święty natchnie (--).
30 VIII 1926