W tak ważnym dniu przypomnijmy sobie Testament Sługi Bożej, jaki wypowiedziała do swych duchowych córek – franciszkanek od cierpiących w dniu przyjęcia Sakramentu Chorych (28.VIII.1927 r.), na 3 tygodnie przed przejściem do Domu Pana:
„Moje Siostry!
Zaczynamy nową epokę. Ta ceremonia dzisiejsza powinna odnowić was na duchu, pobudzić do życia prawdziwie zakonnego, do tej wdzięczności za łaskę powołania. Przecież nas Bóg powołał bez nas, tak sobie, że tak Mu się podobało. Dlaczego na rekolekcjach każda odczuwa, co to za wielka łaska – powołanie; ale żebyście moje drogie wiedziały, co to za ciężka odpowiedzialność za niezachowanie zakonu. Niczego nie pragnę, jak tylko żebyście były prawdziwymi zakonnicami, żeby zakon był zakonem. Więc moje Siostry, każdego ranka, w nocy, gdy się przebudzicie, dziękujcie Bogu, utwierdzajcie się w powołaniu i w duchu zakonnym. Na świecie wszystko może się zmienić, ale Ewangelia i wartość ślubów nigdy się nie zmienia.
Wolą moją jest, wiedzcie „Wy stare”, żebyście w Ustawie nic nie zmieniały, nic nowego nie wprowadzały, do ducha świata Jej nie zastosowywały. Nie robię Wam wymówki, ale już nie raz obiło mi się o uszy, że przecież tak byłoby lepiej, mój stan tego wymaga. W Ustawie wszystko macie jasno, prosto wytkniętą drogę, gdyż nasz pierwszy Fundator, O. Honorat, wymodlił sobie, wyprosił poznanie woli Bożej, którą gdy zachowamy, będziemy wierne – czeka nas Niebo. A jaka to wola Boża, to my wiemy, to są te trzy śluby: posłuszeństwa, ubóstwa, czystości. Wiecie z Ustawy, że Przełożeni zastępują Boga. Gdyby Pan Jezus na moim miejscu tu leżał i mówił to, co ja mówię, to na pewno, każda z was, chciałaby sobie jakim rylcem wyryć, wypalić te słowa w sercu swoim.
I pełnijcie wiernie te trzy śluby. Bądźcie posłuszne Przełożonym waszym, gdyż trudny ich obowiązek, ulżyjcie im tego ciężaru przez chętne posłuszeństwo, nie tak żeby Przełożona stosowała się do waszych upodobań i zaleceń, a będziecie miały to zadowolenie, że jestem tam, gdzie Bóg chce, idę tam, czy posyłają mnie – gdzie Bóg chce. Przełożeni powinni być i są drogowskazami. Nie patrzcie na ich błędy, bo ludźmi są, wady mają i borykają się z nimi, chcą się poprawić, ale życie nie może być bez upadków. Słuchajcie tego, czego Was uczą i co polecają. Bądźcie posłuszne, nie krytykujcie Przełożonych, nie tylko Generalnej, ale każdej; czy to Ekonomka, czy gdzie na domu Przełożona, czy Westiarką, czy jakikolwiek urząd mającej. Przełożona ma snopy walki. Nie mówcie: a tę, to Matka więcej kocha, ta ma więcej względów. Nie, wszystkie jednakowo kocham w Bogu i dla Boga. Tak samo każda inna Przełożona was kocha. Jesteście mi najbliższą rodziną, najdroższą. Nie pamiętajcie nic złego. Teraz mam walkę, wyrzucam sobie: może tej nie objaśniłam, może tej nie nauczyłam, może co odmówiłam. Módlcie się za mnie i poprawcie się – to mi ulży...
Zostawiam Was niewiele, ale większa Was jest gromadka aniżeli Pan Jezus zostawił, a co dokonali? Niech każda z was tu obecnych wyniesie ten żar, płomień i rozżarza go dalej. Co do ubóstwa, to sam Ojciec św. powiedział, że gdzie nie jest zachowywane, tam koniecznie musi nastąpić upadek ducha zakonnego i całe zgromadzenie rozsypuje się. Poprzestańcie na tym, co Wam dają, a nie róbcie ustępstwa żadnym wymaganiom świata. Co do trzeciego ślubu… tu może bywa najmniej upadków, ale codziennie oczyszczajcie uczucia Wasze z różnych upodobań, przywiązań – choćby to były nieznaczne. Co dzień uprzątajcie serca, wymiatajcie z nich wszystko, przygotujcie Panu Jezusowi mieszkanie, aby chętnie w nich przebywał”.
Sługo Boża, Matko Kazimiero, która jesteś wzorem wierności życiu konsekrowanemu, wstawiaj się za wszystkimi poświęconymi Bogu na drodze rad ewangelicznych i wypraszaj im świętość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz