Przemówienie Matki Kazimiery Gruszczyńskiej do Sióstr
Franciszkanek od Cierpiących w I rocznicę śmierci o. Honorata Koźmińskiego [przy
dzieleniu się opłatkiem, 24 XII 1917 r.]
Dziś rok jak o tejże porze zebrałyśmy się, aby wspólnie
połączyć się w tym akcie połamania opłatkiem. Był to nastrój smutny, żałobny, była to zmiana
na razie żywo odczuta, że z wyroku Bożego nasz Ojciec odszedł od nas, i źle by
było, gdyby było inaczej. Jakież to dziecko, które nie zapłacze po śmierci
Ojca. Tego smutku, żałoby sam Pan Jezus zostawił wzory. Ileż to razy mówi
ewangelia, że płakał z płaczącymi. A że Ojciec był naszym Ojcem, to dowodu
szukać nie trzeba, dość spojrzeć na tę obecną gromadkę. Skąd nasze poczęcie?
Przy wielkich dziełach sztuki, gdy nie ma autentyku dochodzą, kto był autorem,
kto wykonawcą, kto kierownikiem, a redaktorzy starają się upamiętnić, umocnić,
aby czas nie zatarł, nie zniszczył; i to dobre, i to ma zasadę upamiętnienia
pracy wielkich ludzi. Bądź co bądź, Moje siostry, choćby to były najpotężniejsze
dzieła, najstaranniej przechowane, przyjdzie ręka czasu, różnych okoliczności,
choćby wojny - giną dzieła, gruzami się pokrywają, pochłaniając w sobie miana
swych Mistrzów i kładą kres działalności. Mamy tego tyle dowodów w obecnych
czasach, a teraz zwróćmy się okiem wiary na dzieło O. Honorata i wpatrzmy się w
przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
W tym pierwszym punkcie właśnie odczuwam poselstwo Naszego Ojca. Bóg tchnął w
Jego duszę, aby począł to dzieło dla Chwały Bożej. Ojciec wsłuchał się w ten
głos Boży i począł tę Rodzinę, maleńkie ono ziarno gorczyczne - to jest
przeszłość. Stan obecny w oczach ludzi – ale jak wielka i potężna przed Bogiem,
ile dowodów Opieki, łask cudownych, aby wśród tylu burz choć miotana, ale w
duchu Bożym niewzruszona - to jest teraźniejszość. A ostatecznie spójrzmy
jeszcze dalej – na przyszłość. Powiedziałam przed chwilą: największe,
najpiękniejsze, z granitu wykute dzieło sztuki w czas wojny idą w rozsypkę,
zniszczenie i całkowite zapomnienie. A dzieło nasze maleńkie, poczęte w
cichości przez Ojca, ono nie zginie, prześladowanie nie zgniecie, ale wzmocni,
śmierć nie zgładzi; odkąd go Kościół mocą Bożą potwierdził stało się wieczne.
Nie pojmujemy doniosłości swego zadania i swego szczęścia, i gdzie po wszystkie
czasy mamy szukać początku, kto go nam dał? O. Honorat z woli Bożej - myśmy
zawsze o tym pamiętać powinny, a gdybyśmy zapomniały, co nie daj Boże, dzieje
Kościoła o tym świadczyć będą. O. Honorat jest dla nas Zesłańcem Boga, słusznie
powinnyśmy odczuwać śmierć Jego, ale On nie odszedł, On jest z nami – może
ściślej niż żył na ziemi, On patrzy na nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz