1. Gdy w krańce myśli uciekam od ludzi,
bo mię ich małość, lub niemądrość nudzi;
Tam pozostaję u stóp mego Boga,
O, jak każda z chwil tych jest dla mnie droga!
2. Wtedy nie czuję, że na ziemi żyję,
Że w marnym ciele serce jeszcze bije,
Lecz zdaje mi się, że w pieśń zamieniona
Spoczęłam wiecznie u Bożego łona!
3. Tam takie światy widzę okiem ducha,
Że ten się staje, jak pustynia głucha,
Na której żyję, tocząc ciągłe boje;
O, jak są czyste wtedy myśli moje!
4. Ale niekiedy w głębię tej krainy
Gwałtowne gromy pokus biją srodze,
Powstają w duszy bez mojej współwiny
I pogrążają serce w bólu - trwodze.
5. Chętnie nieznana umrę światu temu,
Byle przy Tobie śpiewać pieśń miłości,
Którąś mi w duszę wlał, darowi Twemu
W pełni odpowiem, ale już w wieczności.
6. Tam Cię, o Panie, ujrzę bez zasłony,
Żyć będę tylko wielkością Twej chwały,
Tam serca mego pełnej pieśni tony
Będą się z chórem Serafów zlewały.
7. Tam z Tobą zacznie się ma wieczna chwała,
Lecz cóż to! - słyszę w duszy głos: "Szalona!
Za dużoś dzisiaj ludziom powiedziała,
Chcę, żeby ta pieśń nie była kończona".
słowa: s. Wiktoria Bursiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz