„Ojciec Święty był prawdziwie jak ojciec z dziećmi. Klękłyśmy u stóp jego, przygarnął bliżej siebie, rozpytywał w różnych kwestiach naszej niewoli, okazując współczucie i zainteresowanie. Gdy przyszła chwila przedstawienia naszego zgromadzenia, wysłuchał wszystkiego, zapytał, czy ustawy złożone, pobłogosławił, a na czole zrobił mi krzyż, mówiąc te słowa: Pracuj tak dalej. Zdaje mi się, że gdy to piszę, odczuwam jeszcze ówczesne wrażenia" — stwierdza po latach K. Gruszczyńska w Historii Zgromadzenia.
Audiencja u Ojca Świętego Leona XIII, której krótki opis pozostawiła matka Kazimiera, miała miejsce w kwietniu 1888 r. Celem pobytu Matki w Rzymie było uzyskanie papieskiego zatwierdzenia dla nowo powstałego Zgromadzenia. Przed wyjazdem do Rzymu K. Gruszczyńska zaopatrzyła się w listy polecające. Otrzymała je od rządców wszystkich diecezji, w których pracowały siostry. Miała więc listy polecające od administratora diecezji łucko-żytomierskiej - ks. Adama Kruszyńskiego, od biskupa żmudz-kiego (z siedzibą w Miednikach — Mieczysława L. Pallulo-na) oraz od sufragana warszawskiego Stanisława Kazimierza Ruszkiewicza. Wśród dokumentów, które przedstawione zostały w Rzymie w 1888 r., znajdował się również łaciński przekład pierwotnych Konstytucji, dokonany przez notariusza Sądu Biskupiego w Krakowie - ks. Wincentego Pixa („Constitutio Sororum Afflictorum").
Nawiązanie kontaktów ze Stolicą Apostolską nie było wówczas w zaborze rosyjskim sprawą łatwą. Wszelkie kontakty z Rzymem mogły mieć miejsce tylko za pośrednictwem petersburskiego Kolegium Duchownego. W czerwcu 1867 r. rząd carski rozesłał do wszystkich biskupów rzymskokatolickich odezwę, w której postanawiał, „ażeby odtąd władze diecezjalne rzymskokatolickich diecezji, tak w cesarstwie jako też i w Królestwie Polskim, we wszystkich interesach (...) które z natury swojej wymagają zniesienia się z Ojcem Świętym jako głową ich Kościoła (...) przesyłały swoje przedstawienia do Kolegium Duchownego Rzymsko-Katolickiego w Petersburgu, z decyzji którego takowe przedstawienia będą odsyłane do Rzymu przez pręży dującego w Kolegium". Zarządzenie powyższe zostało ponowione w grudniu 1870 r.
Jest zrozumiałe, że sprawa zatwierdzenia Zgromadzenia sióstr franciszkanek nie mogła być przekazana do Rzymu za pośrednictwem Kolegium Duchownego w Petersburgu, oznaczałoby to bowiem dekonspirację ukrytej wspólnoty zakonnej. Trzeba było szukać innych dróg kontatu ze Stolicą Świętą. Sposobną okazję stanowił w tym względzie jubileusz pięćdziesięciolecia święceń kapłańskich papieża Leona XIII, obchodzony uroczyście w Rzymie w 1888 r. Wówczas to do Włoch udawały się liczne pielgrzymki z różnych krajów, a między innymi z ziem polskich. Pielgrzymi z różnych rejonów Polski mieli wyznaczony punkt zborny w Krakowie. Do Rzymu wybierali się również pielgrzymi z Poznania. Matka Kazimiera udała się najpierw do Poznania, a następnie dołączyła do pielgrzymki krakowskiej i stąd w towarzystwie Marii hr. Platerowej wyjechała do Rzymu. W krakowskiej pielgrzymce jubileuszowej - liczącej łącznie około 800 osób — brali udział biskupi galicyjscy, księża diecezjalni, zakonnicy, alumni seminariów duchownych, a także osoby świeckie. Pociąg z pielgrzymami, który wyruszył z Krakowa 6 kwietnia, jechał przez Wiedeń, Padwę i Asyż. W Asyżu pielgrzymi nawiedzili groby św. Franciszka i św. Klary. Pobyt w Rzymie trwał dziesięć dni, tj. od 11 do 21 kwietnia. W ostatnim dniu Ojciec Święty przyjął polskich pielgrzymów na specjalnej audiencji. Kazimiera Gruszczyńska dzięki staraniom Marii hr. Platerowej uzyskała prywatną audiencję u Ojca Świętego. Uczestniczyła w niej również Maria Platerowa oraz jej siostra Cecylia. W czasie tej audiencji, trwającej około godziny, papież pobłogosławił pracę matki Kazimiery, wypowiadając do niej słowa zachęty: „Pracuj tak dalej".
Podczas pobytu w Rzymie Kazimiera Gruszczyńska w towarzystwie Marii hr. Platerowej złożyła wizytę generałowi zakonu ojców kapucynów. Generał, Bernard Christen z Andermatt, okazał im wielką życzliwość, wykazując duże zainteresowanie przedstawionymi dokumentami. Po zapoznaniu się z Konstytucjami nowej wspólnoty zakonnej oświadczył: „Wszystko macie w porządku, a ustawa tak piękna (...) żadnych przeszkód nie przewiduję, zostaw to mnie, w krótkim czasie będzie przeprowadzone". Ustalono, że oficjalna odpowiedź zostanie przesłana na ręce biskupa Albina Dunajewskiego w Krakowie. Matka Kazimiera wracała do Warszawy przekonana, że w niedalekiej przyszłości otrzyma z Rzymu zatwierdzenie założonego przez siebie Zgromadzenia. Oczekiwanie Matki na odpowiedź z Rzymu trwało kilkanaście lat. Ze względu na istniejące trudności kontaktowania się ze Stolicą Apostolską nie było to dla niej źródłem niepokojów. Sprawa wyjaśniła się po wydaniu ukazu tolerancyjnego w 1905 r. Dopiero wtedy okazało się, że 21 sierpnia 1889 r. kongregacja rzymska wydała dekret o zgromadzeniach bezhabitowych, który został dołączony do dokumentacji pozostawionej przez matkę Kazimierę wraz z odpowiedzią kongregacji „non expedire", co oznaczało odmowną decyzję w sprawie zatwierdzenia Zgromadzenia. Dekret rzymskiej kongregacji z sierpnia 1889 r. postanawiał, że zgromadzenia ukryte są zalecone i potwierdzone („Sacra Congregatio quando laudet vel approbat huius modi Instituta"). Jednakże nie zostały one uznane za zgromadzenia zakonne, lecz jedynie za pobożne stowarzyszenia („sed tantum uti pias Sodalitates"), a śluby w nich składane - na podstawie orzeczenia dekretu rzymskiej kongregacji - nie mają charakteru uroczystej profesji zakonnej, lecz są ślubami czysto prywatnymi. Tak więc Zgromadzenie sióstr franciszkanek podzieliło los innych kongregacji bezhabitowych, które nie zostały uznane przez Stolicę Apostolską za zgromadzenia zakonne.
Pomimo takiego werdyktu Kazimiera Gruszczyńska postanowiła ponowić starania o zatwierdzenie papieskie zakonnej wspólnoty, która funkcjonowała już przez lat kilkanaście i w tym czasie uzyskała znaczne sukcesy apostolskie. Liczne oferty pracy i prośby o opiekę nad chorymi wskazywały na potrzebę istnienia tego rodzaju zgromadzenia zakonnego. Wspólnota rozwijała się systematycznie. W 1906 r. siostry pracowały nie tylko w archidiecezji warszawskiej, lecz także w trzech innych diecezjach: wileńskiej, sandomierskiej i kujawsko-kaliskiej. Trzeba było ponownie prosić biskupów zarządzających tymi diecezjami o listy polecające celem przedłożenia ich w Rzymie. W przekonaniu Założycielki najważniejsze było uzyskanie przychylnej opinii o Zgromadzeniu od arcybiskupa warszawskiego. Po początkowych wahaniach - spowodowanych istniejącą sytuacją polityczną pod rządami caratu -arcybiskup T. Wincenty Popiel wystawił (30 czerwca 1905 r.) oczekiwaną opinię o Zgromadzeniu. Według oceny Matki, jego pismo „przeszło granicę przychylnego, życzliwego polecenia". Listy polecające wystawili również biskupi: Stefan Zwierowicz z Sandomierza (16 grudnia 1905 r.), Edward Ropp z Wilna (4 lutego 1906 r.) i Stanisław Zdzito-wiecki z Włocławka (5 lutego 1906 r.).
Kłopoty ze zdrowiem uniemożliwiły matce Kazimierze wyjazd do Rzymu. Wówczas zaofiarował swoje usługi hrabia Feliks Grabowski, który w 1884 r. został powołany na opiekuna „Przytuliska", od 1904 r. był członkiem zarządu zakładu, a w cztery lata później przejął w „Przytulisku" funkcję prezesa zarządu. Wyjeżdżał on trzykrotnie do Rzymu (w 1906, 1907 i 1908 r.), gdzie stał się gorącym orędownikiem życia ukrytego prowadzonego w zgromadzeniach honorackich. Zdołał zainteresować sprawą zgromadzeń bezhabitowych przebywającego wówczas w Rzymie arcybiskupa Franciszka Albina Symona. Podczas audiencji u Ojca Świętego Piusa X arcybiskup Symon przedstawił kwestię zatwierdzenia przez Stolicę Apostolską tych zgromadzeń ukrytych, których dokumentacja znajdowała się wówczas w Rzymie. Papież Pius X ustosunkował się życzliwie do takiej formy życia zakonnego. Jednakże ze względu na to, że od wydania przez polskich biskupów ostatnich listów polecających dla sióstr franciszkanek upłynął już dłuższy czas, arcybiskup Symon radził dostarczyć do Rzymu nowe opinie biskupie. Po ich uzyskaniu, hrabia Grabowski udał się ponownie do Rzymu. Tymczasem sprawa zatwierdzenia Zgromadzenia została skierowana do Kongregacji Biskupów i Zakonników, gdzie zarysowały się trudności natury formalnej. Okazało się, że dostarczono do Rzymu tekst Konstytucji z 1888 r., który nie uwzględniał norm prawnych wydanych przez kongregację w 1901 r. W wyniku czego dnia 31 grudnia 1907 r. dotarła do Warszawy negatywna odpowiedź rzymskiej kongregacji („non expedire") w sprawie papieskiego zatwierdzenia wspólnoty sióstr franciszkanek. „Nader bolesne były one niespodzianki - wyznała Matka — ale upaść na duchu, zaprzestać starań nie można, tym więcej, że trafia się okazja, znów budząca nadzieję". Sposobną okazję ponownego nawiązania kontaktów ze Stolicą Apostolską stanowił wówczas jubileusz pięćdziesięciolecia święceń kapłańskich papieża Piusa X obchodzony uroczyście w Rzymie w 1908 r. Na rzymskie uroczystości jubileuszowe udał się z Warszawy biskup pomocniczy Stanisław K. Ruszkiewicz. Zabrał on ze sobą odpowiednie dokumentj i przyrzekł przedstawić osobiście sprawę zatwierdzenia Zgromadzenia. W Rzymie podjęto decyzję, aby wstrzymać złożenie formalnej prośby o zatwierdzenie Zgromadzenia franciszkanek, bowiem zdaniem ojca Januarego Bucceromego, konsultatora Kongregacji Biskupów i Zakonników, od ostatniej negatywnej odpowiedzi upłynął zbyt krótki czas. Przeszkodą w zatwierdzeniu Zgromadzenia był fakt, że jego przełożona generalna należała do innej wspólnoty zakonnej (matka Kazimiera była ciągle związana ślubami w zgromadzeniu posłanniczek). Dopiero po formalnym zwolnieniu Kazimiery Gruszczyńskiej ze ślubów zgromadzeniu posłanniczek (6 XII 1908 r.), można byłe podjąć w Rzymie dalsze starania o zatwierdzenie wspólnotj franciszkanek.
Kiedy poprawki do Konstytucji zostały naniesione, należało uzyskać od biskupów polskich nowe listy polecające, co było - jak pisze Matka - „dość przykre, prawie onieśmielało, wnosząc, że mogą być zniechęceni, jednak nie odczułyśmy tego". Po przygotowaniu potrzebnej dokumentacji, dnia 28 kwietnia 1909 r. udały się do Rzymu dwie franciszkanki: Helena Władzińska i Franciszka Czejdo. Wymienione siostry, aczkolwiek przywiozły ze sobą liczne listy polecające do znanych osobistości rzymskich, w uzyskaniu pomocy napotykały na poważne trudności. „Cały tydzień od drzwi do drzwi chodziły, kołatały, jednak na razie nikt ręki nie podał (...) miały opłakane chwile, widząc, że już prawie wszystko wyczerpane" - napisała później Kazimiera Gruszczyńska. Życzliwą pomoc okazał im przebywający wówczas w Rzymie polski franciszkanin konwentualny ojciec Marian Sobolewski. Postarał się on o afiliację Zgromadzenia do zakonu franciszkanów, następnie przedstawił siostry prefektowi kongregacji kardynałowi Vives y Tuto, zapoznając go z Konstytucjami Zgromadzenia franciszkanek. Ten będąc kapucynem życzliwie nastawionym do zgromadzeń honorackich, zajął się osobiście całą sprawą, wnosząc ją do rozpatrzenia w rzymskiej kongregacji.
Wówczas pojawiła się kolejna trudność. W Kongregacji Biskupów i Zakonników postawiono siostry wobec alternatywy: albo Zgromadzenie będzie podejmować prace tylko w szpitalach (rezygnując z pielęgnowania chorych w domach prywatnych) i wtedy zostanie zatwierdzone jako zakon, albo też siostry będą się opiekowały chorymi w domach prywatnych, ale wówczas ich wspólnota zostanie stowarzyszeniem diecezjalnym podporządkowanym jurysdykcji miejscowego biskupa. Helena Władzińska i Franciszka Czejdo powiadomiły matkę Kazimierę o postawionych im warunkach. „Trudna była odpowiedź. Zrzec się pomocy w domach prywatnych - trudno (...) Zrzec się praw, przywilejów zakonu — jeszcze trudniej" - zanotowała Założycielka. W odpowiedzi poleciła obu siostrom, aby starały się o audiencję u papieża i przedstawiły Ojcu Świętemu wagę problemu, wskazując, jak doniosłe znaczenie ma w polskich warunkach opieka nad chorymi w domach prywatnych. Helena Władzińska i Franciszka Czejdo zdołały uzyskać audiencję prywatną u Ojca Świętego Piusa X. Tłumaczem był ksiądz Adam Sapieha, który w latach 1906-1911 przebywał w Watykanie, pełniąc u boku papieża funkcję doradcy i informatora do spraw polskich. W czasie audiencji przedstawił on specyfikę sytuacji Kościoła na ziemiach polskich pod panowaniem władz carskich. Jemu w znacznej mierze należy zawdzięczać fakt, że Pius X został przekonany o słuszności przedstawionej sprawy. Na zakończenie audiencji Ojciec Święty powiedział: „Bądźcie spokojne, pomówię z kardynałem prefektem i będę chciał, aby wszystko zostało w Konstytucjach bez zmiany". Był to moment decydujący w zabiegach o zatwierdzenie Zgromadzenia sióstrfranciszkanek. 30 lipca 1909 r. Zgromadzenie otrzymało dekret pochwalny Stolicy Świętej oraz zatwierdzenie Konstytucji. Kongregacja Biskupów i Zakonników nadała mu nazwę: Siostry Franciszkanki od Cierpiących. Zgodnie z praktyką Kurii Rzymskiej, Zgromadzeniu przydzielono w Rzymie specjalnego protektora, którym został kardynał Ca-giano Azevedo (nominację podpisał Ojciec Święty 5 VIII 1909 r.). Przebywające wówczas w Rzymie siostry: Helena Władzińska i Franciszka Czejdo zostały przedstawione przez ojca Franciszka Sobolewskiego kardynałowi Azevedo, który przekazał dla kaplicy zakonnej w Warszawie relikwiarz zawierający relikwie św. Aleksandra. Wybór relikwii tłumaczy się tym, że dom macierzysty franciszkanek znajdował się na terenie parafii, której kościół był pod wezwaniem św. Aleksandra.
W związku z zabiegami matki Kazimiery o zatwierdzenie apostolskie Zgromadzenia należy podkreślić odmienność jego struktury organizacyjnej w porównaniu z innymi kongregacjami honorackimi. Zgromadzenie franciszkanek nie miało bowiem sióstr zjednoczonych ani stowarzyszonych. Wszystkie jego członkinie należały do wspólnoty, która prowadziła regularne życie zakonne. Okoliczność ta zadecydowała w istotnej mierze o stanowisku władz kościelnych wobec Zgromadzenia. Wiadomo, że w trakcie wielokrotnych starań o zatwierdzenie apostolskie Kazimiera Gruszczyńska nie miała żadnych trudności z otrzymaniem pozytywnych opinii wystawianych przez polskich biskupów dla Zgromadzenia. Jest natomiast rzeczą znaną, że inne zgromadzenia honorackie napotykały na opozycję ze strony środowisk diecezjalnych. Większość biskupów odnosiła się do nich z rezerwą bądź wręcz z nieufnością. Opozycja wobec zgromadzeń bezhabitowych przybrała na sile po ogłoszeniu edyktu tolerancyjnego w 1905 r., a więc w momencie, kiedy sprawa apostolskiego zatwierdzenia sióstr franciszkanek weszła w fazę rozstrzygającą. Kontrowersje zogniskowały się wokół honorackich grup sióstr stowarzyszonych i zjednoczonych. Komisarze biskupów do spraw zgromadzeń bezhabitowych dążyli do likwidacji tych dwu grup, istniejących w ramach honorackich struktur organizacyjnych.
Walki i kontrowersje, jakie miały miejsce w kraju wokół zgromadzeń honorackich, oparły się ostatecznie o Rzym. Lękliwy i zaawansowany mocno wiekiem arcybiskup warszawski T. Wincenty Popiel obawiał się, że zgromadzenia ukryte mogą przekształcić się w ruch schizmatycki, podobnie jak stało się to z mariawityzmem. Metropolita warszawski wystosował więc do papieża Piusa X prośbę, aby nakazał ojcu Honoratowi Koźmińskiemu podporządkować się zarządzeniom episkopatu. Interwencja ze strony polskiego episkopatu przyniosła oczekiwany skutek. W 1908 r. decyzją Stolicy Apostolskiej cały ruch honoracki został wtłoczony w ramy życia ściśle zakonnego i zredukowany do grup, które prowadziły regularne życie wspólne połączone ze składaniem ślubów wieczystych. Odbiło się to, rzecz jasna, ujemnie na zasięgu społecznego oddziaływania wszystkich kongregacji honorackich, które miały w ramach swoich struktur organizacyjnych grupy sióstr stowarzyszonych i zjednoczonych (zaledwie ok. 5% sióstr zjednoczonych powiększyło liczbę członkiń życia wspólnego). Tych ujemnych konsekwencji uniknęło zgromadzenie sióstr franciszkanek, gdyż jego członkinie od samego początku prowadziły regularne życie zakonne. Odmienność struktury organizacyjnej tłumaczy się społecznym zadaniem wspólnoty franciszkanek, która objęła tradycyjnie związaną z Kościołem opiekę nad chorymi; stąd też nowe formy organizacyjne nie były konieczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz