Listy do s. Róży Świątkowskiej

1.13.(55).

Dla wszystkich życzenia przesyłam te same, choć każdy dom otrzymuje osobno; daj Boże, aby się przez nas pełniły. Wtedy będzie pokój, wesele i błogosławieństwo Boże.
Dołączam nasz opłatek. Wypada, aby z gościem też się podzielić, ale wystarczy Siostra Alfonsa, gdyby chodziły i chciały s. Walentyna i Stefania. U nas nie ma zwyczaju, aby całe domy, parę starszych bywa. Do kolacji, sądzę, że wystarczysz Ty i s. Alfonsa.
Aby gość miał ciepło, dwa razy w piecu napalić, tylko aby nie spalić chałupy i na parterze pilnować od złodzieja, boć to u Was tyle drzwi (--). Tylko bardzo nie zamęczajcie gościa, boć to ma być wypoczynek a nie robota. W rozmiarach ołtarza pamiętajcie, że ma być taka wnęka jak w Przytulisku. Tam ma być obraz Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, na bloku zasuwany św. Józefa, a dalej tak jak tutaj (--).

1.13. (56).

Nim list dostaniesz, to zapewne z konieczności pojedziesz do Radomia w sprawie p. Krzepisza. Warunkowo, gdyby to było potrzebne, miej z sobą podanie. Niech s. Zofia napisze, a Ty podpisz, ale zdaje się, że to załatwisz ustnie. Wolałabym, abyś na obiad nie wstępowała tam. Co do blachy, nie wiem o której piszesz, ale czy tej, czy owej, to w Radomiu można załatwić – głównie o białą cynkową, bo bez tego wykończyć nie można dachu. Co zaś do miedzianej, to nie wiem. Wpierw szmelc sprzedasz, boć to samo wypadłoby, ale z daleka wiedzieć nie mogę jak decydować. Do Radomia i o szkło musisz jechać. Co zaś do Gertrudy, toć jej nie wyrzucamy, zobaczymy, co dalej będzie. Niech przędzie stale, zawsze taka się przyda. Jak się ma s. Waleria, osobne dla niej pozdrowienia. Jak zawezwą Kasię od s. Bronisławy, to ją czasowo zastąpi. Jakiś dopust Boży, a może się i w ogóle jeszcze zmieni, tymczasem niech przędzie. Co tam słychać? Jeśli dach pokryty, można by robić sklepienie (--). Co tylko będziesz mogła, to daj na przeżycie, bo nam tu będzie bardzo trudno, a rekolekcji sumienie nie pozwala przekreślić. Dusza pierwsza, Opatrzność nad nami.
5 XI (bez roku)

1.13. (57).

(--) Teraz co do rekolekcji, zjazdu nie odwołam; 10 XI, w niedzielę wieczorem, wstęp. Jak to przetrwamy, nie wiem, wobec trudnych warunków kolejowych i żywności, ale zaniedbać duszy – to pierwsze jak wszystko; i tak duch bardzo nisko stoi, a jeszcze go nie pokrzepić, toć ruina. A co po wszystkim, jeśli ominiemy cel, do jakiego nas Bóg powołał. Trzeba robić wysiłki, a dusze ratować (--).
(r. 1922?)