1.10.(46).
Dziś wchodzę na rekolekcje, ale nie miałabym spokoju, nie przesławszy kilku słów, gdy w Waszych listach odczuwam pióro maczane w żółci, a ja bym chciała w balsamie. Odbija się to, że dawno Siostra Droga nie miała wytchnienia dla duszy, zjednoczenia głębszego z Panem Jezusem. Zalewają tarapaty ziemskie, ale to rzecz zwykła; tak było za dni Pana Jezusa, dlatego zwoływał uczniów swoich, by odpoczęli. Tak było za dni św. Franciszka i dlatego zobowiązywał braci, by odpoczęli duchowo. I Kościół, Matka nasza najtroskliwsza, zobowiązuje, bo to konieczne. I ja dla Was wszystkich tego pragnę i o tym myślę. Prawdopodobnie jak zwykle będą te święte ćwiczenia, przyjdzie ta chwila prawie momentalnie; tymczasem czas zimowy, wolniejszy od nawału pracy, niech wpływa na uciszenie ducha od tej rozterki.
Smutny fakt tej pogorzeli, prawdziwie cudowne ocalenie. Dopust Boży, może to też da pewną naukę czuwania. Ostatecznie nazwać tego chłopca zbrodniarzem nie można. Źle zrobił, ale wyrzucić go za to – nie wiem. A cóż zrobili kiedyś chłopcy na Litewskiej, pamiętacie? Podpalili strych domu, gdzie była złożona słoma, i patrzyli, czy to ładnie będzie się palić. Bądź co bądź, jeżeli to już Twoja taka decyzja (ale szkoda chłopca, boć byłby pożyteczny), to tylko wtedy go przywieziesz i umieścisz, jak sama przyjedziesz, ty umiesz to zrobić. Tu się tym nikt nie zajmie (--).
10 XII 1922
1.10.(47).
Położenie Twoje, kłopoty, umęczenie, zmęczenie, dobrze odczuwam i nic się nie dziwię, że tylokrotnie piszesz i prosisz, aby Cię od tego ciężaru gospodarczego trochę uwolnić, zwłaszcza że Ty masz więcej działalności zewnętrznej. Tego by żadna z nas nie przeprowadziła, co Siostra zrobiła. Masz ducha szerzenia chwały Bożej itp., pociągania do służby Bożej. Każdemu Bóg daje pewne talenty i te należy zużywać. Więc, kiedy Bóg tak składa, że s. Bronisława usunęła się z przytułku, ma dosyć daru gospodarczego, jak widzę zna się na tym, oddaj jej gospodarstwo, niech z s. Balbiną krzątają się koło tego, budują. Siostra zaś niech trochę odpocznie, przyjedzie do Warszawy. Z tym serwitutem też trzeba się poradzić jak prawnie zakończyć (--). Wszystko powinno być zawsze (wspólnie) omawiane, mnie przedstawione, a dopiero (po tym) zdecydowane. U was zawsze przeciwnie, jak z tym drzewem; wpierw, moje Dziecko należało mi przedstawić, a dopiero godzić o co rzecz. Może to i dobrze, ale nie tak zrobione jak by należało. Porozumcie się dokładnie w trzy, co i jak. Zdaj to s. Bronisławie, a sama przyjedź odpocząć. Koniecznie. Ona też prędzej się wtajemniczy i weźmie do roboty, jak na niej ten ciężar spocznie. Ja ufam Bogu, że się to po trochu rozwinie i chwała Boża będzie, bo bez woli Bożej tam nie jesteśmy. S. Broni toć zmienić obowiązek, ale w każdym razie tyle o niej pisać toć szkoda czasu i tego kłopotu. Ma ona swoje dwie strony, jak każda z nas. Więc do widzenia, wkrótce się zobaczymy. Ja już lata dzień do Warszawy wracam. Wszystkie pozdrawiam, Bogu oddaję. Niech miłość i pokój z Wami zamieszka, bo to najważniejsze do szczęścia.
5 X (bez roku)
1.10.(48)
Na Twoje osobiste – przede wszystkim wypowiem, co czuję, że miałam pociechę, że choć trochę wchodzisz w siebie. To jest konieczne, inaczej dojdziemy niepostrzeżenie do spustoszenia. Przede wszystkim panuj nad sobą, aby tych wybuchów, nawet drażliwości nie ujawniało się. Tracisz pokój wewnętrzny, ten największy skarb. Ciche Serce Jezusa, które Ty miłujesz, tym ranisz i zamiast zbudowania dajemy zgorszenie. Ciężka to odpowiedzialność. Proś Pana Jezusa, módl się i czuwaj nad sobą, a ten wulkan ucichnie. To konieczne, nad tym pracuj, obliczaj się i napisz potem, jak Ci ta praca idzie. Pan Jezus pomocy nie odmówi.
1.10.(49)
Widzę, że moja Droga Siostra tak opacznie przyjęła moje dobre rady i uwagi, żeby treściwiej pisała – że teraz zupełnie zamilkła. Nie ma w tym cechy duszy dążącej coraz wyżej, a może ja nie umiem się poznać. Oby tylko Pan Jezus był zadowolony, to już i moja radość w tym. Wszystko będzie dobrze. Niezmiernie ucieszyłam się z listu S. Alex. Ogólna dziękczynna modlitwa była za tę wielką łaskę Bożą. Znam Siostrę i jestem przekonana, że tam usilnie dbasz o jej zdrowie. Dzięki Bogu (--).
8 VIII 1925
1.10.(50).
Miałam zamiar pisać dziś do Was, jednocześnie dostałam Wasz list. Dzięki Bogu, że z s. Alex. jest lepiej. Ja bym jej dała jedną medytację. Może pół godziny nawet za długo. Ale może by znów martwiła się, że za mało, więc upoważniam dopasować, co będziesz uważała za możliwe. Bogu dzięki i za to, że choć trochę się uspokaja s. A. Postępuj z miłością, tym najwięcej zyskasz, a jak może wejdzie na inną drogę, to pójdzie wyżej. Co do spowiedzi, jeszcze raz radzę po macierzyńsku: na razie chodźcie do kościoła, nie tak daleko, i między K. a Saw. wybierzcie. Oni obydwaj podobno wysoko uduchowieni i praktyczni, ale zdaje mi się, że dotąd żadnego z tych nie ma tam, bo dopiero mieli przyjechać. O. Kry. w tę niedzielę miała u nas naukę, poprzednio u św. Józefa. Prawdziwie zakonny, energiczny – mam nadzieję, że by nie odmówił. Tamtego nie poznałam. Zjawią się lada dzień, boć to rok szkolny się zaczyna. Ale wpierw, jak to pisałam, chodźcie do kościoła, który lepiej Wam pasuje. Ale wszystkie mają chodzić (--).
18 VIII 1925
1.10.(51).
Dawno, dawno nie miałam tak miłego listu od Ciebie jak ten ostatni. Pokojowo cechuje się. Dzięki Bogu, że i s. Aleksandra tak cudownie się uleczyła, a i jak to pisze Siostra, że również z s. Aloj. lepiej, a daj Boże zrozumienie i korzystanie z łaski Bożej. Wiele jednak od Ciebie, moja Droga, zależy. Możesz wiele wpływać, a będziesz miała zasługę i to niemałą. Co do dzieci, to coś zrobiła odnosząc się do Władzy, było na miejscu. Ponieważ to lecznica nasza, od nas zależy wprowadzenie lekarza, przecież odmówić nie mamy chyba prawa. Ileż to przyjmuje D-rów w naszej lecznicy. Tak mi się zdaje.
18 IX 1925
1.10.(52).
Na wszystkie kwestie odpisała Ci s. Magdalena. Ani siły, ani czasu nie staje, ale za to Twoja uroczystość, przesyłam Ci najszczersze życzenia, aby Ci łaska Ducha Świętego przewodniczyła w każdej sprawie, myśli, nawet drgnieniom serca, aby wszystko było z Boga. Nie wydawajmy sądu o nikim i niczym, nie zgłębiwszy przed Bogiem, a wtedy będzie wszystko dla Boga, pokój duszy, co stanowi prawdziwe szczęście. Tego Ci z serca życzę (--).
26 VI 1926